Wednesday, August 21, 2013

*telescopio*

To nie jest zwykły teleskop. Oprócz tego, że możemy oglądać rzeczy oddalone od nas o kilkaset metrów to również posiada on dodatkową zaletę. Mianowicie jest on połączeniem klasycznej lunety z kalejdoskopem. Dzięki niemu widzimy wszystko wyraźniej, bardziej kolorowo. A jeśli tylko zechcemy możemy zobaczyć nawet to o czym właśnie pomyśleliśmy. Właściwie to myślałem o butelce dobrego wina więc nie wiem skąd ten domek. Chyba należ podkręcić nieco teleskop.
Format: 50x70x4 cm, akryl, płótno.
available








*diablo*

Ostatni raz malowałem temperami chyba w podstawówce. Dziwna farba ale daje pewne możliwości. Teraz Filip powoli zabiera się za radosną twórczość więc wspólnie z nich korzystamy. Diabeł to przypadek... jeden z rysunków z mojego szkicownika. Myślę, że następną pracę wykonam w terenie. Będzie bardziej spontanicznie. Format: 24x33 cm, tempera, tektura.
available



Saturday, August 17, 2013

*TheEnd*

Ostatni z serii obrazów, które namalowałem z myślą o wystawie, której wernisaż odbył się trzy tygodnie temu w Kazimierzu Dolnym w Galerii Leonardo. Nawet nieźle się składa, że dopiero teraz go zamieszczam. Co nie oznacza, że coś się może kończy. Wręcz przeciwnie. Wystawa wisi, dlatego jeśli tylko będziecie w Kazimierzu serdecznie zapraszam do odwiedzania Galerii Leonardo.
Format: 30x30x4 cm, akryl, płótno.





Tuesday, August 13, 2013

*Bartolini*

Tych postaci nie da się zapomnieć. Tym bardziej, że coraz częściej ich przygody są przypominane. Jakiś czas temu skończyłem oglądać całą serię (w ciągu tygodnia ok 20 razy... Filip nie odpuszczał). Trudno się dziwić, że podczas przygotowań do wernisażu, który odbył się 2 tygodnie temu w Kazimierzu Dolnym, także Bartolini z całą ferajną pojawił się na jednym z moich obrazów.
Format: 40x50x4 cm, płótno, akryl.







Wednesday, August 7, 2013

*SuperMan*

Z super bohaterami to jest tak, że zawsze nadchodzą z pomocą kiedy ich najbardziej potrzebujemy. Tak było i tym razem. Budzę się rano, gorąc w domu nie do zniesienia. Pić mi się chce tak, że no łomatko, a tu nic, a tu nic! I wtedy właśnie zjawił się on, SuperMan od zimnej lemoniady. Gdyby było ciemno można byłby go zobaczyć w pięknej poświacie, ale że to ranek zobaczyłem tylko przez jeszcze sklejone nocą oczy fontannę kolorowych kropel wspaniale zmrożonej lemoniady (takiej co to koloruje doskonale języki). Ta sielanka trwała tylko chwilę. Myślę, że przed snem powinienem zdecydowanie zmniejszyć ilość mojito.
Format: 30x40x4 cm, płótno, akryl.