… chyba każdy z nas marzy, albo przynajmniej marzył o wielkiej przygodzie, podróży życia… dziś, pod wieczór, jak zasłaniałem zasłonki w swoim oknie zobaczyłem coś dziwnego… właściwie kogoś… zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć już wszedł mi w to właśnie nie wypowiedziane zdanie… mówi: ja jestem Mały Książę, a ty to kto?... no, zmieszałem się lekko ale grzecznie się przedstawiłem i niepewnie kontynuowałem czynność z przed rozmowy, kiedy nagle coś zabrzęczało, zazgrzytało, zrobiło lekkie bzz i mój gość zaczął pikować w dół jak zestrzelona kaczka (widziałem kiedyś w filmie jak spada)… szybko wychyliłem się przez okno asekurując się nogami o kaloryfer i w ostatniej chwili chwyciłem go za koniuszek szalika… ale to nie koniec , on zaczął się rozwijać niczym jojo, które nie zamierza wrócić, a ja energicznie wciągałem szalik z Księciem na końcu raz jedną, raz drugą ręką (przyznam, że mimo niewielkich rozmiarów był dość ciężki… później okaże się, że w jego niepozornej walizeczce znajduje się nietypowy przedmiot, ale o tym później)… gdy ujrzałem jego dłonie na krawędzi okna odsapnąłem mimo, że to pierwsze piętro… cdn
No comments:
Post a Comment