… a właściwie wilk Franciszek… twardy niczym wiertło widiowe, odporny na działanie wody, tlenu, zasad i kwasów… niezniszczalny do tego stopnia, że mógłby zmierzyć się nawet z bizonem… jednak on woli mięciutkie, małe i bezbronne owieczki… trudno się dziwić… komu chciałby się przed lunchem przemęczać… to już czwarta sztuka Franciszka, jeszcze tylko ta, dwie następne i po lunchu… smacznego…
1 comment:
Kolejny przeboski nos :]
Post a Comment